Rząd stara się złagodzić Polakom zderzenie z lawiną podwyżek. Inflacja zrobiła swoje i wszyscy musimy zmagać się z konsekwencjami. Jednym z projektów rządu jest obniżka VAT na popularne produkty. W teorii powinno to skutkować niższymi cenami. W praktyce przedsiębiorstwa chcą w ten sposób obniżyć swoje „straty”.
Obniżka VAT sprawia, że nie będzie drożej
Jeśli ktoś spodziewał się, że zauważy sporą różnicę podczas płacenia za zakupy, był w błędzie. W wielu sklepach artykuły spożywcze i artykuły pierwszej potrzeby istotnie potaniały, ale o 1 lub 2 grosze. W sumie da to może z kilka złotych oszczędności, ale przy dużych zakupach. Przy małych nie zauważymy żadnej zmiany.
Wiele firm tłumaczy, że podwyżki za gaz i prąd są tak horrendalne, że konieczne byłyby kolejne podwyżki cen za produkty, nawet mimo obniżki VAT. Wiele firm rezygnuje więc zarówno z obniżek, jak i z podwyżek, by jakoś pogodzić interesy biznesu i kupujących.
Fikcyjne obniżki cen to codzienność
Zdarzają się przedsiębiorcy, którzy wprowadzają podwyżki oddziałujące na wyobraźnię. Załóżmy, że widzimy obniżkę z 3 zł na 2,79 zł. Ta dwójka z przodu robi wrażenie, dlatego zadowoleni konsumenci chętnie kupią dany produkt. Jedynie uważni klienci spostrzegą, że ten sam produkt przed zmianą VAT kosztował na przykład 2,60 zł. Nie dość, że cena wzrosła, to jeszcze wykorzystano obniżki VAT jako chwyt reklamowy.
Niestety walka z nieuczciwymi przedsiębiorcami nic nie da. Teoretycznie takie oszustwa można zgłaszać, ale w praktyce nikt się sprawą nie zainteresuje. Sklepy stosują podobne praktyki od lat, a najbardziej zaawansowaną formę oszustw cenowych obserwujemy podczas słynnego Black Friday i w okresie przedświątecznym.
Firmy radzą sobie, jak mogą, szkoda tylko, że zawsze najbardziej poszkodowany jest ten przeciętny Kowalski. Z obniżki VAT nie ma się zatem co cieszyć, a jedyną formą obrony przed podwyżkami wciąż pozostają rozsądne zakupy.