Automatyczne odkurzacze stały się obecnie modne i wiele osób uznaje je za wyznacznik luksusu. Taki odkurzacz, nazywany również robotem sprzątającym, kosztuje około 1000 zł. Nic więc dziwnego, że 73-letni mieszkaniec Bartoszyc bardzo się zdenerwował, kiedy zauważył, że jego nowoczesny sprzęt zniknął. Mężczyzna szybko połączył fakty i zorientował się, że za zniknięciem odkurzacza mogą stać jego znajomi.
Zgłoszenie kradzieży w Bartoszycach
Kiedy policjanci z komendy w Bartoszycach otrzymali zgłoszenie o kradzieży, natychmiast przystąpili do działania. Sprawa wydawała się prosta, dlatego funkcjonariusze postanowili zająć się nią od razu. Wiadomo było, co zginęło i kto jest temu winien.
Właściciel robota sprzątającego czekał w domu na finał sprawy. Tymczasem mundurowi dotarli do nieszczęsnych znajomych 73-latka. Osoby oskarżone o kradzież były ciężko zdziwione, ale przecież zdziwienie udaje na początku każdy złodziej. Po dokładnym przesłuchaniu śledczy nie mieli już wątpliwości. Znajomi nie ukradli żadnego sprzętu. Prawdopodobnie nic nie ukradli w całym swoim życiu.
Gdzie jest odkurzacz?
Funkcjonariusze nie mogli znaleźć winnych, stąd sprawa na chwilę przeniosła się na dalszy plan. 73-letni mieszkaniec Bartoszyc nie zapomniał o zdradzie ze strony znajomych, ale zdanie co do nich musiał zmienić, kiedy automatyczny odkurzacz, cały i nieuszkodzony, znalazł się pod kanapą w salonie.
Roboty sprzątające są z pewnością bardzo wygodne, ale mają jedną wadę: jak już się zaklinują, to nie ruszą bez pomocy człowieka. Elegancki robot musiał wsunąć się pod kanapę, kiedy domownicy byli zajęci. I tak sobie leżał niezauważony, a jego właściciel rozkręcał w tym czasie awanturę z przyjaciółmi. Obecnie pewnie już byłymi przyjaciółmi.
Mężczyzna zadzwonił na policję, by przeprosić za niepotrzebne zamieszanie. Morał z tej historii jest taki, że automatyczne odkurzacze mogą się zawieruszyć i czasami trzeba ich dobrze poszukać.