Mięso z kurczaka jest zdecydowanie najbardziej popularne, jednak popularność nie idzie w parze z jakością. Hodowle przemysłowe, z których pochodzi większość mięs dostępnych w sklepach, to nie tylko męczarnia dla zwierząt, ale również szkoda dla osób spożywających mięso. Blisko 100% mięsa drobiowego ma chorobę białych włókien (badanie przeprowadzone w 2022 roku przez Stowarzyszenie Otwarte Klatki) – czy to wystarczający bodziec do zmiany podejścia do hodowli przemysłowych?
Choroba białych włókien spowodowana nienaturalnie szybkim wzrostem kurcząt
Ze wszystkich destrukcyjnych pomysłów ludzkości, przemysłowe hodowle zwierząt zasługują na czołówkę. Oficjalnie hodowle przemysłowe stworzono po to, by jedzenia starczyło dla wszystkich, co jest oczywiście bajką. Obecnie produkuje się o wiele milionów ton mięsa więcej, niż jesteśmy w stanie zjeść. A ludzie w krajach Trzeciego Świata nadal głodują i głodowaliby, nawet gdyby liczba hodowli przemysłowych się podwoiła.
Kurczęta w hodowlach przemysłowych osiągają pełną dojrzałość w kilka tygodni, co jest wynikiem nieustannego, przymusowego karmienia. Oczywiście pasza nie jest naturalna — ma w sobie mnóstwo dodatków i antybiotyków. A zwierzęta i tak chorują.
Czy choroba białych włókien jest szkodliwa dla ludzi?
Prawdopodobnie wszyscy zjedliśmy mięso z kurczaka z chorobą białych włókien. Schorzenie to sprawia, że mięso zawiera mało białka i znacznie więcej tłuszczu, ponieważ kurczęta nie są w stanie wyhodować masy mięśniowej. Mięso traci więc wartości odżywcze, a zamiast tego staje się po prostu tuczące, a do tego wygląda i smakuje gorzej. Chorobę białych włókien widać gołym okiem — mięso ma charakterystyczne, białe pręgi. Stowarzyszenie Otwarte Klatki apeluje do hodowców drobiu o poprawę, ale wątpliwe, że ktoś zareaguje. Chyba że klienci przestaną kupować drób.