Wygląda na to, że pewien mężczyzna zabrał się za żarty z policjantów, podejrzewając być może, że jest 1 kwietnia. Nawet jednak w przypadku takiego dnia powszechnych dowcipów, niestosowność jego działań była na tyle poważna, że nie mógł uniknąć odpowiedzialności za swoje działania. Nieszczęśliwie, bezpodstawne wezwania do służb mundurowych nie są rzadkim zjawiskiem, a ich konsekwencje mogą okazać się bardzo kosztowne.

21 marca, w czwartek, policjanci z Posterunku Policji w Bisztynku zostali wezwani do interwencji w jednej z gminnych miejscowości. Powodem była informacja o rzekomym odkryciu plantacji marihuany. Mężczyzna, który zgłosił tę sprawę, miał wskazać miejsce spotkania z policją, ale nie pojawił się tam.

Gdy funkcjonariusze skontaktowali się z nim telefonicznie, usłyszeli od niego, że nie przebywa aktualnie na miejscu, ponieważ mieszka w Olsztynie. Poinformował on również policję, że plantacja znajduje się gdzie indziej. Jego relacje były jednak niekonsekwentne i niejasne, a na dodatek dawał wyraz swojemu nietypowemu poczuciu humoru, oferując się do prowadzenia dla nich kursu strzeleckiego.

Dzielnicowi z Bisztynka doskonale pamiętali tego mężczyznę z wcześniejszych interwencji, więc wiedzieli, z kim mają do czynienia. Na podstawie tej sytuacji sporządzili dokumentację, która posłuży jako podstawa do skierowania wniosku do sądu o ukaranie zgłaszającego za spowodowanie fałszywego alarmu. Za takie przewinienie grozi grzywna w wysokości do 1500 zł oraz obowiązek pokrycia kosztów niesłusznie przeprowadzonej interwencji.