Śmierć bliskiej osoby w wypadku samochodowym to tragedia, z którą trudno się pogodzić. Jeszcze trudniej jest, gdy osobę zmarłą uzna się za winną wypadku, niezgodnie z prawdą, podczas gdy prawdziwi sprawcy chodzą na wolności i cieszą się życiem. W takiej sytuacji znaleźli się bliscy Mateusza, który zginął w tragicznym wypadku w gminie Bartoszyce.

Policja chroni prawdziwych sprawców?

To był młody chłopak. Trójka przyjaciół udała się na wspólną przejażdżkę autem marki golf. Niestety, przejażdżka nie skończyła się dobrze, auto wypadło z drogi i uderzyło w pobliskie drzewo. Jeden z chłopaków uciekł z miejsca zdarzenia, a dwóch znalazło się poza autem, które było roztrzaskane na miazgę.

Mateusz miał obrażenia głowy, które na pierwszy rzut oka nie wyglądały poważnie, jednak wystarczyła podstawowa znajomość anatomii, by wiedzieć, że obrażenia głowy to zawsze zły znak. Tymczasem głowę chłopaka obandażowano i ponoć zwlekano aż 2 godziny z wezwaniem pogotowia. Chłopak zmarł w szpitalu po krótkiej walce o życie.

Pozostałym uczestnikom wypadku nic się nie stało. Zwykle o takich wypadkach od razu jest głośno w mediach, jednak ten wypadek  od początku był tajemnicą. Rodzina zmarłego nagłośniła sprawę, oskarżając policjantów o ochronę prawdziwego sprawcy zdarzenia. Uparte ignorowanie faktów i zacieranie dowodów faktycznie wskazuje na to, że policjanci zrzucili winę za wypadek na zmarłego, by uchronić od zarzutów osobę, która przeżyła.

Mateusz nie prowadził auta

Rodzina zmarłego od razu stwierdziła, że Mateusz nie wsiadłby za kierownicę, bo to do niego nie pasuje. W dodatku faktyczny sprawca wypadku przyznał się matce zmarłego, że sam kierował pojazdem. Policjanci to słyszeli, ale nic z tym faktem nie zrobili.

Zrozpaczeni rodzice otwarcie mówią, że zależy im jedynie na zachowaniu dobrego imienia zmarłego syna. Mateusz był niewinnym pasażerem, który jako jedyny ucierpiał najbardziej. Tymczasem wykorzystano jego śmierć jako prosty sposób na zakończenie czynności śledczych i ochronę sprawcy, który prawdopodobnie prowadził pod wpływem alkoholu. Pozostaje pytanie dlaczego?