W ostatnich miesiącach projekty w ramach Budżetu Obywatelskiego wzbudzają sporo niezdrowych emocji. Negatywne komentarze pod adresem zgłaszanych i wybranych projektów do realizacji to już norma. Tymczasem dziennikarz z Gazety Olsztyńskiej słusznie zauważył, że głosujących w Budżecie Obywatelskim jest jak na lekarstwo.

Ludzie nie interesują się dobrem publicznym?

Budżet Obywatelski to program, który umożliwia mieszkańcom miast zgłaszanie projektów modernizacji i ulepszania przestrzeni miejskiej. Każdy może zgłosić swój pomysł, a w następnym kroku odbywa się głosowanie. Te projekty, które otrzymają najwyższą ilość głosów, zostaną zrealizowane w najbliższym czasie.

W teorii wszystko brzmi fantastycznie, ale w praktyce Budżetem Obywatelskim mało kto się interesuje. Kilka zgłoszonych pomysłów i kilkaset głosów to właściwie wszystko, nieważne, jak wielu mieszkańców ma dana gmina.

Poruszenie zaczyna się, dopiero gdy zwycięskie projekty ogłasza się w internecie. Wtedy uaktywnia się cała armia krytykujących, którzy jednak nie pofatygowali się wcześniej, by oddać swój głos. A wystarczyło włączyć odpowiednią stronę internetową lub zagłosować w urzędzie podczas opłacania rachunków. Nie jest to trudne ani czasochłonne. Wygląda więc na to, że ludzie po prostu lubią krytykować, ale wygląd i funkcjonowanie przestrzeni publicznej mają w poważaniu.

Polacy wciąż nie rozumieją, że przestrzeń publiczna jest finansowana z ich pieniędzy

Wandalizm i brak zainteresowania przestrzenią publiczną w tym wypadku można wrzucić do jednego wora. Bo trudno oprzeć się wrażeniu, że Polacy mają dziwny zwyczaj uważania, że to, co za oknem mieszkania, nie należy do nich. Tymczasem wszystkie modernizacje, place zabaw, domy kultury, chodniki, parki i wiele innych to tereny uświetniane dzięki naszym podatkom.

Osoby, które ignorują Budżet Obywatelski, powinny wiedzieć, że wygrany projekt będzie realizowany z ich pieniędzy. Warto zatem oddać głos i mieć wpływ na to, jak miasto będzie wyglądać. Jako społeczeństwo musimy bardziej zainteresować się przestrzenią wspólną. W przeciwnym razie w polskich miastach będzie… byle jak. I pozostaną tylko narzekania.