Tegoroczny Sylwester, podobnie jak w zeszłym roku, był dużo skromniejszy i spokojniejszy niż w czasach przed pandemią. Mimo to wiele Polaków nie zrezygnowało z hucznych imprez. Pewien mieszkaniec Bartoszyc tak dał się ponieść świętowaniu, że wjechał w sam środek miejskiego ronda. Auto, które utknęło na rondzie, wyglądało niczym instalacja artystyczna.
Na skrzydłach alkoholu
Ludzie wsiadający za kierownicę po wypiciu alkoholu są zupełnie pozbawieni poczucia odpowiedzialności. Nie chodzi przecież tylko o ich zdrowie i życie, ale także o dobro innych uczestników ruchu drogowego. 53-letni mężczyzna z Bartoszyc nie myślał jednak o konsekwencjach, gdyż sylwestrowa zabawa była tak dobra, że sunął ulicami, jakby nie było jutra!
Jazda nietrzeźwego kierowcy skończyła się na rondzie przy ul. Bema. Auto zaklinowało się idealnie na środku ronda. Policję wezwał świadek zdarzenia, a kierowca w tym czasie usiłował oddalić się od auta. Ze względu na upojenie alkoholowe jego możliwości były ograniczone.
Mężczyźnie grozi do 2 lat więzienia
Kiedy funkcjonariusze pojawili się w pobliżu ronda, 53-latek wciąż przebywał w okolicy. Mężczyzna nieudolnie próbował uniknąć zarzutów, tłumacząc, że ktoś inny prowadził auto. Policjanci szybko domyślili się, że prawdziwy kierowca auta stoi przed nimi i bardzo stara się wyglądać na trzeźwego.
Badanie alkomatem wykazało 1,5 promila alkoholu w organizmie. Za prowadzenie pod wpływem alkoholu grozi kara grzywny i więzienia do 2 lat. 53-latek naturalnie straci także prawo jazdy. Aby je odzyskać, w stosownym czasie będzie musiał od nowa zdawać wszystkie egzaminy na prawo jazdy.
Auto na rondzie w Bartoszycach zdobyło w sieci niemałą popularność, a wypadek uznano za skutek zbyt dobrej imprezy sylwestrowej. Mimo wszystko warto pamiętać, że udana impreza nie musi wiązać się z litrami wypitego alkoholu.