Nic tak nie urozmaica wakacyjnych dni w mieście, jak możliwość udania się na odkryty basen. W Bartoszycach w tym roku również otwarto kąpielisko miejskie z płatnym wstępem. Okazuje się, że płatny wstęp oraz limit wejść na basen przeszkadza niektórym rodzicom, zmuszonych do płacenia wejściówki i zajmowania miejsca, mimo braku zainteresowania kąpielą. Pojawiły się również zarzuty wobec ratowników zapatrzonych w telefony.

Czy opiekunowie dzieci faktycznie są zbędni na basenie?

Goniec Bartoszycki w imieniu mieszkańców miasta stara się wyjaśnić sprawę zasad panujących na bartoszyckim basenie. Na razie ani miasto, ani zarząd basenu (BOSiR) nie odpowiedziało na pytania redaktorów. Najbardziej newralgiczną kwestią wydaje się postępowanie ratowników, którzy (w opinii użytkownika basenu) spędzają czas z nosem w telefonie, zamiast doglądać kąpiących się gości basenu. Do tego dochodzi jeszcze konieczność kupienia biletu, by samemu doglądać kąpiące się dziecko, nie korzystając przy tym z basenu. Przy ograniczonej ilości dostępnych miejsc, można to uznać za blokowanie kolejki. Ale czy słusznie? Pamiętajmy, że ratownik przebywa na basenie, by chronić wczasowiczów przed utonięciem. Nie jest zobligowany do kontrolowania dzieci, a z ich zachowaniem różnie bywa.

Jako rodzice jesteśmy odpowiedzialni za swoje dzieci

Kwestia zaniedbywania obowiązków pracowniczych to jedno. Bez wątpienia zastrzeżenie dotyczące ratowników spędzających godziny pracy na telefonie należy zweryfikować. Natomiast prawidłowa praca ratowników nie zwalnia nas z odpowiedzialności za nasze dzieci. Zabawa na basenie miejskim wymaga pewnego określonego savoir-vivre. Kto, jak nie opiekunowie dzieci, będzie egzekwować te zasady? Ratownik wodny nie jest od tego, by organizować dzieciom czas na basenie lub pilnować, by zachowywały się odpowiednio.

Kwestia biletów również wydaje się oczywista. Teren basenu miejskiego to nie tylko woda, ale również ograniczona strefa na ręczniki i koce. Wkraczając na teren basenu, zajmujemy to miejsce, nawet jeśli nie kąpiemy się w wodzie. Problem miejsc i konieczności zakupu biletów raczej trudno będzie rozwiązać. Basen musi się z czegoś utrzymać, a miasta z reguły i tak dopłacają do tej atrakcji.