Zielony, estetycznie przystrzyżony trawnik uważa się za wizytówkę każdego ogrodu. W związku z tym wiele osób wykazuje prawdziwą obsesję na punkcie koszenia trawnika. Tymczasem okazuje się, że z ekologicznego punktu widzenia nie jest to korzystne. Jak często należy więc kosić trawę, by ogród pozostał piękny, a natura zadowolona? Podpowiadamy.
Koszenie trawy raz w tygodniu to głupota?
Poradniki w sieci chętnie powtarzają zalecenia, by trawę kosić jak najczęściej. Niektórzy zalecają wręcz, by przycinać ją codziennie (!), by była idealnie krótka i idealnie zielona. Jak dywanik! Zapominamy przy tym, że trawa to nie dywanik. Owszem, częste koszenie trawnika zapewnia mu wygląd dywanu, ale coraz więcej mówi się na temat szkodliwości takiego działania. Przede wszystkim odbywa się to wbrew naturze. Nawozimy trawę chemikaliami, a potem nieustannie ją kosimy, nie dając szansy na rozwój żadnego życia. I to prawda, że za owadami raczej nikt nie płacze, ale owady to pokarm ptaków. Nadmierne koszenie trawy powoduje więc zanik różnorodności biologicznej i postępującą degradację środowiska. Warto wspomnieć również o uciążliwym hałasie generowanym przez kosiarki. Nici z popołudniowego relaksu na trawce, gdy wszyscy sąsiedzi skrzykną się na wspólne koszenie.
Nie koś trawnika w trakcie suszy
Eksperci są zgodni co do tego, że koszenie trawnika w czasie suszy jest szkodliwe, ponieważ trawa wtedy wysycha i na cały sezon straci swoją zieloną soczystość. A susza to teraz zjawisko powszechne. Co zatem robić? Warto zamienić krótki trawnik na łąkę kwietną, którą wystarczy kosić raz na jakiś czas. Wtedy w ogrodzie będzie ciszej, chłodniej i przyjemniej. Pamiętajmy, że bujne skwery i zarośnięte pobocza w przestrzeni miejskiej także nie są znakiem zaniedbania. Tak powinno być, gdyż jest to zgodne z naturą i dobre dla nas wszystkich. Obecnie samorządy wydają mnóstwo pieniędzy na tworzenie łąk kwietnych, by ratować pszczoły, a przecież wystarczy zrezygnować z morderczego koszenia każdego skrawka zieleni w mieście. Wszyscy na tym skorzystamy!